Translate

sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 16

(...) żyje, jednakże pojawiły się pewne komplikacje. Czy mogłaby pani przyjść do szpitala? -usłyszałam w słuchawce jakieś śmiechy, jednakże nie miałam pojęcia o co chodzi.
-Tak oooczywiśćie -sięgnęłam po sweter leżący na krześle i wybiegłam z pokoju, a potem z domu.
*
 Będąc w szpitalu wszyscy się mi dziwnie przyglądali. Spojrzałam na zegarek, za 10 min powinien być koniec odwiedzin. Wbiegłam biegiem do pokoju i zobaczyłam pielęgniarkę z którą parę minut temu rozmawiałam, chłopaków, mamę Niall'a i jego tatę. A na łóżku   leżącego Niall'a. Zdziwiłam się, ponieważ wszyscy zaczęli się śmiać, wszyscy... Niall również. Nie wiedziałam o co chodzi. Stałam jak wryta, nie rozumiałam tego. Po chwili dopiero zorientowałam się, że to żart. Podeszłam do łóżka i zaczęłam płakać. 
-Jesteście nie normalni. -patrzyłam się na ich twarze, nie przestawali się śmiać. 
-Oj Lucy, przesadzasz... -powiedział Niall i przestał się śmiać, jednak z jego twarzy nie schodził uśmiech. 
-Ja przesadzam?! Prawie zawału dostałam, a wy mi mówicie, że przesadzam. -nie rozumiałam ich logiki... Co w tym było takiego śmiesznego?
-To my może wyjdziemy -zaproponowała mama Niall'a. Po ich wyjściu usiadłam na krześle przy ścianie. 
-Kocham cię -Horan się uśmiechną i próbował wstać,
-Co ty robisz? -podbiegłam do łóżka i powstrzymałam go. -Niall to nie było zabawne, zrozum! -łzy cisnęły mi się do oczu, nie wiedziałam, czy były to łzy szczęścia... 
-Przepraszam. -pogłaskał mnie po policzku. Po tym słowie powstała nie zręczna cisza, którą przerwała pielęgniarka.
-Nie chcę przeszkadzać, ale właśnie kończy się czas odwiedzin. -powiedziała. 
-Tak, oczywiście, już idę. -odeszłam od łóżka i powędrowałam w stronę drzwi. 
*
Do domu wracałam na pieszo. Szłam Londyńskimi uliczkami, które wydawały mi się teraz nieznane. Podziwiałam piękno tego brytyjskiego miasta. Po paru minutach byłam już w domu. Pobiegłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Chwyciłam za notes, który był obok i zaczęłam pisać. Sama nie wiem co, po prostu pisałam to co miałam w głowie, nawet nie myślałam jakie bzdury tam wypisuję. Po godzinie pisania sięgnęłam po laptopa. Dopiero wtedy spostrzegłam, że dawno nie wchodziłam na Twittera. Spostrzegłam wiele wiadomości. Jedne były od hejterów, a drugie na odwrót. Wiedziałam, że tak będzie. Niektóre wiadomości sprawiały mi ból. Po połowie przeczytanych wiadomości wyłączyłam laptopa. Położyłam go na podłodze, sama też się położyłam i z trudem powstrzymałam płacz. Po chwili rozmyślania wstałam, podeszłam do okna i wyszłam na balkon. Usiadłam na fotelu, muszę przyznać -było strasznie zimno. Sięgnęłam po koc, który leżał w pobliżu. Siedziałam tak do północy, po czym zasnęłam. 
Obudziłam się dość późno, było mi strasznie zimno, więc biegiem weszłam do chłodnego pokoju i zamknęłam okno. Poszłam na dół i zrobiłam sobie kawę. Usiadłam na kanapie i sięgnęłam po gazetę. Przerzucałam kartki jak petarda(?). Później poszłam się wykąpać i ubrać w to. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi, a był to... 
*****************************
Tak, tak wiem, krótkie. Ale dawno nie dodawałam i po prostu musiałam :D Dziękuje Wam za tamte komentarze ;p Wiem, jestem wyrodna, bo przerywam w takich momentach :( Przepraszam :* Haha. A właśnie dodałam przed chwilą ankietę. Chodzi w niej oto, żebyście sami zadecydowali, w którym rozdziale ma być koniec. Początek tego zakończenia już mam :) Ale tą decyzję pozostawiam Wam ♥ Pozdrawiam. xx. :33

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 15

Na samym początku chcę napisać, że to ostatni krótki rozdział. Przepraszam, że musieliście czekać, ale wiecie... Jestem bardzo szczęśliwa, ponieważ zauważyłam, że zaciekawił Was ostatni rozdział :) Ok, ale nie przedłużając...
************************************
Mijały kolejne dnie, Niall miał się już lepiej, jednak lekarze go nie wypisywali, tylko dlatego, że jego stan mógł się jeszcze pogorszyć. Wydawało mi się, że nie trzeba było go już tam przetrzymywać, ale jednak ja nie jestem lekarzem. 
*
Tego dnia znowu szłam do szpitala. Po drodze zatrzymali mnie rodzice, kompletnie nie wiedziałam o co im chodzi. Byli zdenerwowani, przez chwilę milczeli. Domyśliłam się, że wracali ze szpitala. 
-Kochanie, mam dla ciebie złą wiadomość -zaczął tata. Nie był pewny, czy powinien mi to powiedzieć. -Lucy, stan Nialla się pogorszył. -obydwoje mnie przytulili. Płakałam. Po chwili, jednak doszłam do siebie i biegłam do szpitala. Wchodząc do jego pokoju zobaczyłam jego leżącego z zamkniętymi oczami, a obok niego pielęgniarkę zmieniającą kroplówkę. Zostałam wyproszona, jednak nie mogłam wyjść. Podbiegłam do łóżka, zalana łzami klęknęłam nad łóżkiem i chwyciłam go za rękę. 
-Niall, nie rób mi tego. Proszę. -powiedziałam przez łzy. Zostałam wyproszona po  raz drugi, gdy nie zareagowałam dwóch lekarzy chwyciło mnie za ramiona i wyprowadziło. Płakałam jeszcze bardziej. Zauważyłam Harry'ego, który szedł w moim kierunku, gdy zobaczył mnie, podbiegł i objął. Nie chciałam przyjąć do siebie myśli, że Niall'owi coś będzie. W pewnym momencie Harry wstał i skierował się do doktora, który właśnie wchodził do pokoju. Nie powiedział zbyt wiele, jedynie że biorą Nialla na obserwację. Nagle poczułam, że ktoś siada koło mnie. Była to mama Nialla. Objęła mnie i sama zaczęła płakać. Podniosłam głowę. Uśmiechnęła się, po czym skierowała wzrok na drzwi od pokoju. Sama też to zrobiłam. Nagle zobaczyłam jak wyprowadzają łóżko Nialla i kierują się na salę operacyjną. Łzy spływały mi po policzku.
Mama Nialla powtarzała, że wszystko będzie dobrze. Spędziłam z nią dopiero dwa dni, a dogadywałam się z nią świetnie. Cieszyłam się, że szanuje mój związek z Niallem. 
Po paru godzinach spędzonych w szpitalu wróciłam do domu, nie chciałam tego, jednakże zostałam zmuszona. Usiadłam koło rodziców i zaczęłam pisać najgorsze scenariusze...
-A jeżeli on  nie przeżyje? -płakałam -On nie może umrzeć, nie teraz!
-Wszystko będzie dobrze, a teraz idź się połóż -wszyscy powoli mieli mnie dość, ja jednak nie miałam im tego za złość. Powędrowałam do góry i rzuciłam się na łóżko. Płakałam.
Nie miałam zamiaru spać, nie teraz. Nagle dostałam telefon. Był ze szpitala. 
-Hallo. Dzień dobry. Niall Horan... 


***************************
A więc jak już mówiłam to już ostatni taki krótki rozdział. Następne będą o wiele dłuższe :) Mam nadzieję, że Wam się podoba i dziękuje za te bardzo miłe komentarze pod ostatnia notką. Kocham Was. xx. :* ♥ 

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 14

(...) z informacjami. Znaleziono Josha, jednak Nialla z nim nie było. Mijały dnie, a ja cały czas siedziałam zamknięta w sobie, rodzicom nie dawałam znaku życia, choć pewnie już się martwili, ponieważ w telewizji huczało o zaginięciu Horana. W nocy nie mogłam spać, rano jeść i tak na okrągło. Osobami, które były teraz cały czas przy mnie to chłopacy i Danielle. Zżyłam się z nimi. Cieszyłam się, że są, a jednak czegoś mi brakowało... Tak! Tej osoby, o której teraz pewnie myślicie. Nie mogłam znieść myśli, że Niall może gdzieś tam leży umierający, a ja nie mogę pomóc. W takich chwilach łzy napływały mi do oczu. Jednak wróćmy do początku dzisiejszego dnia. 
*
Jak zwykle siedziałam przy oknie, po którym spływały krople deszczu. Na dworze było pochmurno, ale co to teraz zmieniało, skoro i tak nie miałam zamiaru wychodzić... Widać było, że Harry najbardziej martwił się o mnie. To mu mogłam wypłakać się na ramieniu. Próbował mnie pocieszać, jednak nie potrafił. Wydawało mi się nawet, że niedługo przeze mnie dostanie szału, dlatego go przepraszałam, on jednak udawał, że nie wie o co chodzi. Tak samo było i dzisiaj... Wszedł do pokoju usiadł koło mnie i przytulił. Patrzyłam się w jego oczy. Nie rozumiałam, czemu on jest dla mnie taki dobry, czemu wszyscy są dla mnie tacy dobrzy...
-Dzwonili z policji... Josh im wszystko wydukał, teraz tylko szukają miejsca w którym znajduje się Niall. -powiedział. Trochę mi ulżyło, jednak zadawałam sobie pytanie, a co jeśli on nie żyje? To wszystko moja wina. Łzy spłynęły mi po policzku, a Harry przytulił się do mnie jeszcze mocniej.
-Dziękuje i przepraszam -odsunęłam się od niego lekko  uśmiechając się. 
-Za co przepraszasz? -popatrzył się na mnie jak na wariatkę. W tej chwili pożałowałam, że to powiedziałam. 
-Wydaje mi się, że niedługo przeze mnie dostaniesz szału, a i tak ciągle jesteś przy mnie jak nikt inny. -patrzyłam się na niego ze strachem w oczach. Znowu łza spłynęłam mi po policzku.
-To źle ci się wydaję. Jestem przy tobie bo chcę, rozumiesz? -uśmiechnął się i wyszedł. Wydawało mi się, że loczek skrywa jakąś tajemnice, ale ja nie myślałam logicznie, nie potrafiłam. Po chwili do pokoju wkroczyła Danielle, przyniosła mi kubek kawy, ponieważ uważała, że jak nie śpię to chociaż pić kawę muszę. Myślałam, że dziewczyna wyjdzie, jednak usiadła koło mnie i uśmiechnęła się.
-Zobaczysz, znajdzie się. Cały i zdrowy, obiecuję ci to. -przytuliła mnie, po czym wstała i ruszyła w kierunku drzwi.
-Danielle... -odwróciła się. -Dziękuje -uśmiechnęłam się, odwzajemniła uśmiech i wyszła. Zostałam sama, spoglądałam chwilę na kubek z kawą, ale po chwili znowu wzrok skierowałam do okna. Zobaczyłam nadjeżdżający samochód policyjny. Wyszły z niego dwie postacie i skierowały się do drzwi. Wyszłam z pokoju i usiadłam na kanapie koło chłopaków, którzy cały czas tutaj siedzieli. Policjanci weszli do domu, przywitali się i...
-Dzień dobry, mamy dla państwa dobre wieści. Pan Niall Horan został przewieziony do szpitala. Ma tylko kilka zadrapań i jest odrobinę odwodniony, jednak nic nie zagraża jemu życiu. -uśmiechnęłam się w końcu jakieś dobre nowiny.-Jeżeli państwo chcą mogą do niego pojechać. -zgodziliśmy się, a ja pobiegłam do łazienki umyłam się, włosy uczesałam w kłosa i ubrałam się w to
*
Nie lubię szpitali. Wszystko jest tu takie szare i... Po drodze do pokoju, w którym przebywał Niall zatrzymała nas pielęgniarka.
-Dzień dobry. Pani Steven? -zapytała.
-Tak, a o co chodzi? -zdziwiłam się. 
-Pan Horan prosi, żeby weszła pani na końcu. -to nie miało sensu, ale po kiwałam głową i się zgodziłam. Siedziałam na korytarzu z chłopakami i ani razu nie odezwałam się słowem. Cieszyłam się, a jednak nie byłam spokojna... Nagle Harry wyszedł, a to oznaczało, że teraz moja kolej. Przekroczyłam próg, zobaczyłam jak na twarzy Nialla pojawił się uśmiech. Podbiegłam do niego i mocno się w wtuliłam... Chłopak wyszeptał tylko "Kocham Cię", po czym jeszcze mocniej mnie do siebie przyciągnął. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech. 
-Tęskniłam -wyszeptałam spod łez szczęścia. 
-Ja też, przepraszam. -zaśmiał się lekko.
-To nie twoja wina -nareszcie wiedziałam, że wszystko jest dobrze. 
-No nie wiem. -przyciągnął moją twarz do swojej i złożył na moich ustach pocałunek, widziałam jak się przy tym męczył, więc lekko się od niego oddaliłam.
-Kocham Cię -powiedziałam. 
**************************************
Mam nadzieję, że nie jest takie krótkie jak poprzednie :3 Dziękuję Wam za tyle miłych komentarzy. Do zobaczenia :))