Translate

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 6

Wstałam ok. 9am. Mój poranek wyglądał jak wszystkie inne, różnił się o tyle, że dostałam sms od Nialla "Hej :) Mam nadzieję, że nie śpisz, ponieważ zapraszam cię dzisiaj do nas. Musisz poznać chłopaków. xx." Nie zastanawiałam się, zgodziłam się bez wahania. "Ok :*". "To super, przyjadę po cb ok 12am.". Po tych słowach zeszłam na dół zjadłam jakieś śniadanie. Rodzice jeszcze spali. Raj :D Następnie poszłam do łazienki wzięłam prysznic, ubrałam się w http://allani.pl/zestaw/632859, a włosy zaplotłam w kłosa. Zasiadłam do komputera i nadal szukałam, nie mogłam nic znaleźć, wszystko wydawało mi się takie..., ach szkoda gadać. Spędziłam tak ok. godzinę. Usłyszałam jak ktoś puka do drzwi, tak jak się spodziewałam był to Niall. Był jakiś poddenerwowany. 
-Chodź -miłe powitanie, ale jak powiedział, tak i zrobiłam. Wyglądał jakoś dziwnie, nie był sobą. 
-Coś mnie ominęło? -powiedziałam wsiadając do samochodu. Moja mina przybrała trochę poirytowany wygląd, miałam nadzieję, że ten dzień spędzę w miłej amtosferze, jednak tak się nie zapowiadał. 
-Nie, po prostu, wszędzie są. Już nigdzie nie można się ruszyć -powiedział lodowato, trochę żałowałam mojego pytania...
-Kto? Kto jest wszędzie?! -Pomimo tego, że żałowałam chciałam być na bieżąco, dlatego pytałam dalej..
-No oni. -zobaczyłam czarny samochód, ach paparazzi, zaczęłam wszystko rozumieć. Tylko... to znaczy, że Niall wstydził się ze mną pokazywać?! Posmutniałam, próbowałam wygonić tą myśl, jednak nie mogłam, cały czas mi się nasuwała. Chyba zauważył mój wyraz twarzy, bo od razu zrobił się opiekuńczy. 
-Hej! Coś się stało. -spojrzał na mnie opiekuńczym wzrokiem i tak jakby się tym przejął, że posmutniałam. 
-Co? Nie, nie. -nadal byłam smutna. -Po prostu, ach zresztą... nieważne. -moja mina nadal pozostawała smutna. 
-Przecież widzę. Powiedz co cię gnębi. -pogłaskał mnie po policzku i uśmiechną się. Też spróbowałam się uśmiechnąć, jednak bardziej przypominało to grymas niż uśmiech, jednak przełamałam się i powiedziałam, to co mnie tak martwi. Niall się zatrzymał, i nagle z jego twarzy znikł uśmiech, a przybyło zakłopotanie.
-Co?! Nie, nigdy. Ja po prostu mam już dość. Tęsknie za tym życiem, które już nie wróci, ale nie pozwolę ci tak myśleć.! -znowu spojrzał na mnie opiekuńczo, może faktycznie nie chodziło tu o mnie. Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy, pod koniec jednak moja mina znowu się zmieniła, a i chyba trochę zbladła. Niall od razu to zauważył.
-Co jest. -znowu pogłaskał mnie po policzku. 
-No, bo ja się boję. -moja mina nadal się nie zmieniała, a ja czułam się jakbym zaraz miała zemdleć, byłam strasznie zdenerwowana. Jeszcze kilka tygodni temu słyszałam wiadomości na ich temat. Nie podniecałam nimi się, aż tak bardzo, to prawda, jednak w duszy ich uwielbiałam, a teraz? A teraz miałam ich osobiście poznać. Moje serce zaczęło mocniej bić. 
-Nie bój się, jesteś ze mną -chwycił moją dłoń i splótł nasze palce, tak jak to robię pary. Czułam się trochę skrępowana. Po przekroczeniu progu usłyszałam miłe powitanie. Krzyczeli wszyscy. Śmiesznie to wyglądało, ponieważ wydawało mi się, że ćwiczyli to parę razy i teraz zabrzmiało trochę sztucznie. Zachichotałam. Niall także się rozluźnił.
-Cześć. -pomachałam i uśmiechnęłam się nie pewnie.
-Hej. Miło cię poznać -powiedział Liam. Jak zawsze rozsądny. Moje spojrzenie przykuł Harry, a to czemu? Spoglądał na nas, znaczy na dłonie moje i Niall, a zwłaszcza na nasze splecione dłonie...
-Cześć. Niall dużo nam o tobie opowiadał -powiedział, po czym spojrzał na Nialla, który wysłał mu groźne spojrzenie. Harry zrobił spojrzenie jakby mówił "co?". Reszta chłopaków także mnie mile powitała. Długo ze sobą rozmawialiśmy. Wydawało mi się, że ich także znam od dziecka, wspaniale mi się z nimi rozmawiało. Naszą rozmowę przerwał telefon Lou, ja jednak muszę się przyznać, nie spuszczałam wzroku z Nialla. Całą rozmowę, no prawie całą siedział cicho. Chciałam z nim porozmawiać, aż nagle miałam okazję, ponieważ chłopacy wyszli do swoich spraw, zostaliśmy sami... Stało się tak cicho. 
-Niall, musimy porozmawiać. -posłałam mu groźne spojrzenie, takie jak przedtem zrobił do Hazzy. 
-Masz rację, musimy. Lucy, bo widzisz zarezerwowałem nam miejsce w hotelu w Hiszpanii. Jak się nie zgodzisz, zrozumiem. -odetchną z ulgą, jednak nadal na mnie patrzył z miną szczeniaka, zaśmiałam się, wyglądał tak słodko ♥ Nie wiedziałam co powiedzieć, z jednej strony byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, z drugiej nie wiedziałam czy to odpowiednie wybór. Chciałam z nim jechać ♥ W końcu czułam coś do niego, a on do mnie...
-Dobrze, pojadę, ale zostaje nam jeszcze druga przeszkoda, a tak dokładniej moi rodzice. -uśmiechnęłam się do niego, on także. Podeszłam do niego bliżej i oparłam się o ścianę, nadal patrzyłam na niego..
-To już załatwione, przed zamówienie rozmawiałem z nimi. -podszedł odrobinę bliżej, on też nie spuszczał ze mnie wzroku.
-Wow?! Ty masz jakieś nadprzyrodzone moce czy co?! Przekonałeś ich, jak?! -spojrzałam na niego z powagą, jednak nie mogłam powstrzymać się do śmiechu.
-A no wiesz, mam swój urok osobisty. -nie powstrzymałam się i wybuchłam śmiechem, on także się śmiał. Ten wieczór był naprawdę miły, choć się tak nie zapowiadał. Miałam już parę kłopotów za sobą, teraz tylko ten wyjazd... Nie byłam pewna tego wszystkiego. Jednak próbowałam się nie zamartwiać. Po takim wieczorze Niall zawiózł mnie do domu, a ja od razu odpłynęłam w głębokim śnie... 
__________________________________________
Rozpisałam się xd Jakoś tak mi się wzięło. Czytałam dzisiaj pięknego imagina ♥ I jakoś tak... xd Mam nadzieję, że się podoba :* xx.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz