Translate

sobota, 23 marca 2013

Rozdział 12

Hej. Jestem miło zaskoczona, ponieważ jest już ponad 1000 wyświetleń :) Bardzo, ale to baaaardzo Wam dziękuje i mam nadzieję, że nie zanudzam Was na śmierć xd
*****************************
Byliśmy już w Hiszpanii parę dni, najbardziej co mnie irytowało to te zdjęcia w prasie. Chyba nie chciałam, żeby tak moi znajomi poznali prawdę. Starałam się nie za bardzo tym przyjmować, ponieważ miałam teraz inny problem na głowie.  Ale zacznijmy od dzisiejszego poranka.
*
 Wstałam dość wcześnie, jednak ku mojemu zdziwienie Nialla już nie było. Wstałam i zajrzałam do łazienki, tam go też nie było. Pomyślałam, że poszedł na śniadanie, więc pomyślałam, że zaraz do niego zejdę, ale najpierw wzięłam prysznic, ubrałam się w  to, a włosy zaplotłam w warkocza. Wychodząc z łazienki zauważyłam jakąś kartkę na łóżku. Podeszłam do niego, usiadłam i sięgnęłam po nią. "Lucy, przepraszam, ale musiałem wyjechać. Nie dzwoń, nie szukaj mnie, po prostu zapomnij... -Niall" To co przeczytałam wstrząsnęło mną, jednak coś mi tu nie grało... Po pierwsze to nie było pismo Nialla, a po drugie, czemu miałby wyjechać tak bez pożegnania, a na dodatek, gdy byłam w łazience, ktoś tu był! Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Patrzyłam się na ten list z niedowierzaniem. Nie wierzyłam w to... Wybiegłam z pokoju, nie zwróciłam nawet uwagi na to, że nie zamknęłam drzwi, po prostu biegłam przed siebie z listem w  ręce. Znalazłam się na plaży, poszłam w to miejsce w które niedawno zabrał mnie Niall. Usiadłam na piasku, głowę schowałam w nogach i na nic nie zwracałam uwagi. Po paru minutach, gdy już nie miałam jak płakać, wytarłam oczy wyszłam i skierowałam się w stronę hotelu. Po dojściu do pokoju wzięłam walizkę i zaczęłam się pakować... Po paru godzinach byłam już spakowana. Przypomniałam sobie, że nic dzisiaj nie jadłam, jednak pomyślałam, że i tak nic teraz nie przełknę. Przed zamówieniem TAXI postanowiłam jeszcze zadzwonić do Harry'ego i powiedzieć mu co się stało...
-Hallo? -zapytał z zaskoczeniem.
-Harry -zaczęłam ze łzami w oczach -Nialla, ktoś porwał -wybuchłam płaczem.
-Jak to porwał? -zapytał.
-No normalnie. Dzisiaj rano go nie było, był tylko jakiś list, nie napisany jego pismem. -zastanawiałam się kto mógł to zrobić.
-Okej, spokojnie. Słuchaj musisz najpierw pójść na policję, a następnie idź na lotnisko. Potem ktoś po ciebie przyjedzie. -powiedział i się rozłączył. Tak jak powiedział, tak i zrobiłam. Wymeldowałam się z hotelu i podążyłam do pobliskiego posterunku policji. Po dotarciu podeszłam do biurka.
-Dzień dobry, chciałabym zgłosić zaginięcie. -zaczęłam, starałam się powstrzymać łzy. 
-Dzień dobry. Może pani mi powiedzieć o kim mowa i kiedy doszło do zaginięcia? 
-Dzisiaj rano, chodzi o Nialla Horana. -podpierałam się ręką o krzesło, ponieważ nie mogłam ustać, byłam wyczerpana. 
-Przepraszam, ale nie możemy pomóc, dopiero po 48h można zacząć poszukiwania. -powiedział, a ja patrzyłam się na niego ze złością.
-Za 40 ileś godzin to on może nie żyć, a wy mówicie, że dopiero za 48h można zacząć poszukiwania?! -wybuchałam nie mogłam już wytrzymać. 
-Spokoje, proszę usiąść -wskazał ręką na krzesło. -Czy jest tutaj pani sama. 
-Yyy. Tak, bo osoba z którą tu byłam zaginęła. -usiadłam, ale cały czas nie mogłam uwierzyć w to co słyszałam.
-Zrobimy co w naszej mocy, czy mogłaby mi pani podać swój numer i kogoś bliskiego? Będziemy wtedy was na bieżąco informować o wszystkim. -podałam mu mój numer i numer Harry'ego. Pożegnałam się i wyszłam. Zamówiłam TAXI i pojechałam na lotnisko, kupiłam bilet i wsiadłam do samolotu. Cały czas myślałam co się stało. Bałam się o niego, z każdą sekundą mógł już nie żyć.  Pod koniec lotu głód dał mi we znaki, jednak nie zamierzałam jeść... 
*
Po przylocie do Londynu zadzwoniłam do Harry'ego, a po kilku minutach Liam już stał z samochodem. Wsiadłam  i oczywiście zaczęłam odpowiadać na jego pytania.
-Nie wiem! Liam! Nie wiem. -znowu wybuchłam płaczem.
-Okej, spokojnie... Czekaj zadzwonię do Danielle, zostaniesz u niej. -powiedział i wyjął telefon z kieszeni. Na chwilę patrzyłam się na telefon, po czym ktoś na niego zadzwonił. Był to Harry. Nie słuchałam o czym rozmawiali, ale chyba się kłócili. Po paru minutach byliśmy już pod domem. Pierwszy wysiadł Liam, a zaraz za nim ja. W drzwiach zobaczyłam dziewczynę o lekko ciemnej karnacji, uśmiechającą się i patrzącą w moją stronę. Odwzajemniłam uśmiech, jednak wyszedł mi grymas. Liam wszystko wyjaśnił Danielle, po czym wszedł ze mną do domu. Siedząc na kanapie cały czas patrzyłam się w okno. Nagle zobaczyłam zatrzymujący się samochód i wysiadającego z niego Harry'ego. Po jego wejściu przywitał się z dziewczyną i podbiegł do mnie. Uśmiechną się, też chciałam, jednak nie miałam na to siły. 
-Hej. Może się położysz? -patrzył się na mnie z współczuciem. 
-Nie! Nie mogę -chłopak objął mnie nie spuszczając ze mnie wzroku. 
-Nie płacz, nic mu się nie stanie. Rozumiesz?! Nie może. -objął mnie jeszcze mocniej. Po paru minutach ciszy zauważyłam, że ktoś wchodzi był to Louis i Zayn. Chłopaki patrzyli się na mnie. Odsunęłam się od Harry'ego, nagle zobaczyłam kładącą coś przede mną Danielle. 
-Lucy musisz coś zjeść -uśmiechnęła się.
-Nie mogę! Nie przełknę nic, dopóki nie dowiem się, że nic mu nie jest -znowu poleciały mi łzy. Usłyszałam dzwonek telefonu. Harry wstał i wszedł do kuchni. Po kilku minutach wrócił. Stał i patrzył się to na mnie to na chłopaków. Widocznie posmutniał.
-Właśnie dzwoniła do mnie policja. Powiedzieli, że znaleziono telefon Nialla. -teraz skierował wzrok na mnie i chyba patrzył jak zareaguje. Zamknęłam oczy i próbowałam powstrzymać się od płaczu. Danielle usiadła koło mnie i powiedziała, że to jeszcze nic nie znaczy. Widziałam, że też posmutniała, ale chyba próbowała mi polepszyć humor więc cały czas się uśmiechała, jednak z jej oczu można było wyczytać zamartwienie. Siedzieliśmy tak parę godzin i czekaliśmy na kolejny telefon. Nawet nie zauważyłam kiedy odpłynęłam w długi sen. Mój mózg jednak nadal pisał najgorsze scenariusze. Miałam koszmary, pierwszy raz od kilku lat. Bałam się, ale nie o siebie tylko o Nialla...
*Oczami Nialla*
Wiedziałem co przeżywa Lucy. Z chęcią bym do niej zadzwonił, ale po pierwsze jest za późno, a po drugie zgubiłem telefon. Zobaczyłem, że ktoś nadchodzi. Tak to był on. Jego zielone oczy rozpoznał bym wszędzie. Chciałem krzyczeć, jednak zakrył mi usta dłonią i zaciągnął do jakiegoś ciemnego pomieszczenia. Sznury wbijały mi się w ręce, próbowałem je po luzować, jednak były za mocno zawiązane... Tęskniłem za Lucy, za jej uśmiechem, głosem i za całą jej osobą... 
**********************
Jej! Udało mi się napisać to w jeden dzień xd Piszę to chyba od rana :D Strasznie się ciesze. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Wydaje mi się, że nie jest takie krótkie jak te ostatni :] Xx. :* 

5 komentarzy:

  1. WOW nie spodziewałam się chyba się domyślam kto go porwał ale cóż nie będę zgadywać rozdział świetny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny.... pisz szybko, ja czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę pisz kolejny najlepiej na jutro !!!! Błagam !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie! Szybko pisz nexta! Pliiiiis ;)
    Pozdro
    Megan :***
    P.S
    Zapraszam na mojego bloga:
    http://kiss-you-one-direction123.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Harry go porwał ? :o Zielone oczy ..

    OdpowiedzUsuń