Translate

piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 7

Wstałam z myślą, że już wszystkie niespodzianki mam za sobą. Włączyłam telewizje leciał tam jakiś wywiad, nie zwracałam za bardzo uwagi z kim, jednak po chwili obudziłam mnie moja mama.
-Lucy, czy to nie ten chłopak, jak on ma... Niall?. -spytała, spoglądając na telewizor. Dopiero teraz spostrzegłam, że to faktycznie chłopaki, nie ukrywam, byłam lekko zszokowana.
-Taak. Mamo, czy on was o coś pytał, prosił. -nie spuszczałam oczu z ekranu telewizora.
-Tak, faktycznie pytał, ale nie mogę ci powiedzieć. -poszła do kuchni i zaczęła coś tam przygotowywać. Poszłam na górę. Wzięłam prysznic, ubrałam się w http://allani.pl/zestaw/646248. I rozczesałam włosy. Nie miałam za bardzo co robić, więc wzięłam słuchawki i wyszłam na spacer po Londynie. Nie ukrywam, czasami nie cierpię tego miasta... czasami. Jednak teraz wygląda tak 'magicznie'. Mój spacer trwał strasznie długo. Podziwiałam uroki tego miasta o tej porze roku. Czasami mam wrażenie jakbym była tu pierwszy raz, nie czuję, żebym się tu wychowywała, wręcz odwrotnie... Wracając do domu, ktoś odciągną mnie na bok. Był to brunet, o zielonych oczach. Dopiero po chwili zaczęłam kontaktować kim ON był. Był to Josh, mój były chłopak. Chciałam krzyczeć jednak przyłożył mi rękę do ust i zaczął szarpać. Próbowałam się wyrywać, jednak nie było to takie łatwe. W końcu opuścił dłoń, postanowiłam nie krzyczeć tylko GRZECZNIE poprosić, żeby mnie puścił. 
-Josh, spokojnie. Puść mnie. Proszę. -lekko się oddalił. Jednak jego twarz nadał była straszna. Patrzył na mnie z nienawiścią. Jakbym coś mu zrobiła. Jednak w pewnym momencie przybliżył się i chwycił moją głowę w dłonie. Złagodniał. Ja jednak chciałam uciekać, bałam się go. Znowu zaczęłam się wyrywać. Jednak on miał przewagę. Nagle wpił się w moje usta. Próbowałam go odepchnąć. Krzyczałam. Nikt nie słyszał, aż po chwili ktoś do nas podbiegł. 
-Ej! Zostaw ją. -głos był mi już znany, jednak nie zwracałam na to uwagi, ciągle się wyrywałam. Dopiero gdy Josh mnie puścił poznałam, że to Niall. Zaraz do niego podbiegłam i się do niego przytuliłam, nadal byłam wystraszona. 
-Zostawiłaś mnie dla takiego czegoś? -Josh się zaśmiał i podszedł do nas bliżej, Niall nadal nie puszczał mnie z objęć, czułam się w nich tak bezpiecznie... -Proszę cię, ze mną będzie ci lepiej. 
-Daj jej spokój. -krzyknął Niall, po czym lekko się oddalił. Zaczęłam płakać. Kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić. Patrzyłam się jak głupia tylko na jego twarz. Przyznam wyglądał groźnie, jednak wiedziałam, że mi nic nie zrobi ♥ Nagle Niall puścił mnie z objęć i podszedł bliżej do Josha. 
-Niall! Proszę, nie. -zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Byłam tak wystraszona. -Josh, daj nam spokój, proszę! -patrzyłam się tylko na nich obydwóch. Ich miny były straszne. Patrzyli na siebie z taką nienawiścią. 
-A zresztą, nie będę się bił z tym czymś. -oto Josh jakiego znałam. Udający twardego, a tak naprawdę to mięczak. Niall, wrócił do mnie podał mi rękę i poszliśmy w stronę mojego domu. Myślałam, że oni naprawdę sobie coś zrobią. Przez moment myślałam, że to już koniec. Jednak moja mina nadal była wystraszona. 
-Niall, dziękuje. -lekko się uśmiechnęłam. Naprawdę nie wiem, gdyby nie on.... aż nie chcę o tym myśleć. Na szczęście najgorsze już za mną. -Mogę cię o coś prosić? -puściłam jego dłoń i lekko się oddaliłam. 
-Jasne, proś o co tylko chcesz. -uśmiechną się. 
-No bo widzisz. Możesz nie mówić o tym moim rodzicom? -moja mina zrobiła się poddenerwowana. 
-Jasne. Masz to jak w banku, a tak właśnie kim on był? -nadal uśmiech nie schodził, chodź gdy powiedział 'on' jego uśmiech się zmniejszył. 
-Ach, to był Josh, mój były chłopak. -na samą myśl zrobiło mi się nie dobrze. Nie mogłam uwierzyć, że chodziłam z takim palantem. 
-Aha. Wystraszyłem się jak cie  wtedy zobaczyłam. Wtedy gdy się wyrywałaś i... -posmutniał. 
-Hej! Nie martw się. Uratowałeś mnie. Nie wiesz jak się bałam. -zatrzymaliśmy się, a ja znowu się w niego wtuliłam. 
-Wiesz co, nie powinniśmy tego robić tutaj. -lekko się odsunął. Nie za bardzo wiedziałam o co chodzi. -Nie, nie chodzi o to, że boję się z tobą pokazywać, no chyba, że chcesz, żeby jutro cała prasa o tym gadała. -przybliżył się. 
-Ta. Chyba masz racę, ale my nie robimy nic złego. -nadal się do niego przytulałam. -A zresztą, wiesz co? Wisi mi to. Mam dość, jesteś moim przyjacielem. -nie puszczał mnie z objęć. 
-Tak, przyjacielem... -posmutniał, ale akurat, dotarliśmy do mojego domu. Pożegnaliśmy się i weszłam do domu... 
__________________________________________
Trochę krótkie, ale pisane na szybko :3 Mam nadzieję, że się podoba. 

3 komentarze:

  1. Jak zawsze wspaniałe tylko, że krótkie. Czekam na następną część.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz racje trochę krótkie ale fajne!! :D Zapraszam do mnie opowiadaniakarolina-onedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę napisz nastepny !!!! < 3 Daj znac na TT : @roomieforever < 33333

    OdpowiedzUsuń